Coś za coś...
|
|
JĘZYK
ROSYJSKI
|
|
Tłumaczenia techniczne czyli „negatywne doświadczenie” …
Wśród wykonywanych przeze mnie zamówień tłumaczenia
techniczne stanowią około 40 %. Mogą to być teksty całkowicie
specjalistyczne, takie jak karty techniczne czy też instrukcje obsługi
lub specyfikacje dołączone do umów handlowych, opisy
produktów i technologii na stronie internetowej, ulotki z
ofertami przygotowane na targi.
Co raz częściej klienci zanim zlecą tłumaczenie proszą o wykonanie
próbki wyjaśniając, że mieli „negatywne
doświadczenie” i „chcą być pewni”. Do takich
próśb odnoszę się ze zrozumieniem prosząc klienta o wybranie
dla próbki krótkiego fragmentu tekstu…
Chodzi o to, że w przypadku firm źle wykonany przekład skutkuje nie
tylko wyrzuconymi pieniędzmi, lecz często też straconą szansą lub
zmarnowaną okazją. Na przykład, trzeba szybko przygotować materiały w
języku obcym, bo przyjeżdża partner handlowy lub sami wyruszamy na
targi. Dostajemy od tłumacza byle co, a czasu na przeróbkę już
nie ma. Jeszcze gorzej jest, gdy jakość przekładu wychodzi dopiero
„w praniu”.
Postanowiłam więc wyjaśnić kilka kluczowych momentów
dotyczących tłumaczeń technicznych, co pomoże firmom uniknąć marnowania
czasu i pieniędzy.
Specyfika tekstów technicznych a terminologia polsko-rosyjska
Najbardziej pracochłonną i kosztowną częścią zadania w tego typu
przekładach jest znalezienie odpowiedników dla terminów
specjalistycznych. Sęk w tym, że polski język techniczny oparty jest
przeważnie o funkcjonalność poszczególnych elementów
(„zabijaki”, „rozpieraki”,
„wyciągarki”, „przewody”,
„pogrzebacze” etc.), natomiast język rosyjski z
powodów historycznych techniczne słownictwo w dużej mierze ma
zapożyczone z niemieckiego. Próbując więc tłumaczyć terminy
literalnie otrzymujemy zdania kompletnie nie mające sensu technicznego.
Innym trudnym momentem w translacji terminologii z polskiego na
rosyjski jest ścisła zależność wyboru rosyjskiego odpowiednika od
konkretnego zespołu, w którym znajduje się element. Klasycznym
przykładem jest słowo „listwa”. Listwami w języku polskim
nazywają dziesiątki wygłuszonych elementów z różnych
branż technicznych o zupełnie niepodobnym zastosowaniu. Na rosyjski
„listwę” z zależności od branży tłumaczymy jako:
„плинтус”, „планка”, „профиль”,
„рейка”, „наличник”, etc. To samo ze słowem
„trzpień”. Jedynym wyjściem dla solidnego tłumacza w tej
sytuacji jest znalezienie opisu (rysunku technicznego, schematu) tego
konkretnego zespołu w języku rosyjskim i sprawdzenie określenia w tym
języku.
W 80% przypadków znalezione słowo nie tylko nie brzmi podobnie do polskiego, ale nawet nie ma z nim żadnego skojarzenia.
Źródła poszukiwania odpowiedników technicznych
Im nowsza jest technologia (urządzenie, substancja, proces),
którego dotyczy tekst, tym trudniej jest o odpowiednik. Ze
źródłami informacji jest krucho. Wśród drukowanych
ostatni przyzwoity słownik naukowo-techniczny wydany w roku 1966
(PL-RU) oraz 1961 (RU-PL) obejmuje słownictwo odnoszące się do lat
60-ch. Uzupełnienia do niego w kolejnych wydaniach są bardzo skromne i
nie odzwierciedlają postępu jaki technika zrobiła od tamtego czasu, nie
mówiąc o zupełnie nowych obszarach nauki i przemysłu.
Pozostaje Internet. Kiedyś ukończyłam specjalny kurs „Zasady
poszukiwania informacji w Internecie”. Wiedza którą
wówczas otrzymałam stała się dla mnie genialnym narzędziem,
absolutnie niezbędnym w zawodzie tłumacza technicznego. Tu jednak czai
się inne niebezpieczeństwo. Internet dawno przestał być wiarygodnym
źródłem informacji – każdy pisze co chce i jak chce.
Materiał więc wymaga krytycznego podejścia i kontrolnego sprawdzenia,
czyli kilku alternatywnych odnośników.
Zdarzyło mi się jednak raz w uzgodnieniu z klientem zaproponować własną
wersję przekładu, ponieważ odpowiedniki dla tamtej technologii nie
istniały.
Wniosek z powyższego:
Tłumacz techniczny jako osoba wykonująca zawód wykwalifikowany,
aby zarobić średnią krajową musi mieć odpowiednie stawki godzinowe.
Jeżeli stawka jest zbyt niska aby przeżyć wówczas mniej godzin
poświęca się na wykonanie każdego zadania. Konkretnie: oszczędność czasowa polega na rezygnacji z
czasochłonnego poszukiwania odpowiedników oraz podmianie
polskich terminów literalnym przekładem rosyjskim.
Jak rozpoznać potencjalną fuszerkę gołym okiem:
Dość łatwo. Wśród otrzymanych ofert na tłumaczenie
„problemową” będzie ta, ok. 50% tańsza od średnich
zaproponowanych bez poważnego powodu (długa współpraca, tekst
jest podobny do już wykonanych dla tej firmy, etc.). Z pewnością
wskazuje albo na świadome „fuszerstwo”, albo na amatorstwo.
Rozdzielenie to jest umowne, ponieważ to pierwsze zawsze domniema to
drugie – fachowiec nawet gdyby chciał nie może robić źle.
Ze świadomym „fuszerstwem” po raz pierwszy zetknęłam się w
roku 2007, gdy firma ADH soft - producent oprogramowania dla branży
leasingowej – poprosiła mnie o sprawdzenie wersji rosyjskiej
programu, z którego partner na Wschodzie był niezadowolony. Jak
się okazało, tekst był po prostu przepuszczony przez program do
automatycznego tłumaczenia, trochę „uczesany” i wręczony
klientowi.
Proszę nie myśleć, że takie rzeczy już się nie zdarzają. Wręcz
odwrotnie. Konkurencja na rynku tłumaczeń jest coraz większa. Na
dodatek rynek polski – to przede wszystkim rynek konkurencji cenowej,
więc w walce o klienta jako główne narzędzie wykorzystuje się
niską cenę – przecież zwykle „na nic innego klient nie
patrzy”.
Jak więc uniknąć „negatywnego doświadczenia”:
- Jeżeli jest czas i możliwość sprawdzenia jakości
(pracownik firmy lub zaprzyjaźniona osoba znające temat i język,
rosyjskojęzyczny klient, etc.) należy poprosić o wykonanie
próbki. Profesjonalni tłumacze i biura wykonują tłumaczenia
próbek o wielkości 500-900 znaków. Ja proszę klienta o
wybranie najtrudniejszego jego zdaniem fragmentu do 750 znaków.
- Można też poprosić o referencje, z tym że tłumacz nie
zawsze ma pod ręką gotowe referencje akurat z wymaganej dziedziny (np.
urządzenia elektryczne lub materiały budowlane).
Jeżeli zaś muszę poprosić byłego klienta o referencje trzeba być
realistą: mój czas to moje pieniądze, więc dla tłumaczenia
wartego 45-150 zł nie odstawię bieżącego zadania by zdobywać referencje
dla niepotwierdzonego groszowego zlecenia.
- Jeżeli czasu nie ma. Można poprosić o przekazanie
przekładów z podobnej dziedziny wykonanych w przeszłości.
Profesjonalny tłumacz nigdy nie będzie miał z tym problemu. Niedawno
np. tłumaczyłam Instrukcję obsługi ładowacza czołowego, ale najpierw
klient poprosił o przykłady tłumaczenia podobnych urządzeń. Sprzęt
komunalny zupełnie wystarczył.
- Jeżeli tłumaczenie musi być „na wczoraj”, zastosujcie Test błyskawiczny:
Poproście tłumacza o przekład wyrazu „Instrukcja obsługi”.
Jeżeli otrzymacie z powrotem „Инструкция обслуживания”
– należy mu od razu podziękować, to - amator.
Na koniec dla rozrywki przytoczę niektóre perły tłumaczeniowe ze spotkanych przekładów:
„Życzymy smacznego!” – „Желаем вкусного!” (na opakowaniu z kaszą)
„Przemysł nawozowy” – „Навозная
промышленность” - dosłownie „przemysł gnojowy”
(wersja rosyjska strony internetowej producenta nawozów)
„Ustawa o…” – „Устав о…”
– słowniki handlowe PWN, 2007 rok, PL-RU, RU-PL (mam nadzieję, że
w kolejnych nakładach to zostało poprawione, bo zwracając słownik PWN
rozmawiałam z nimi m.in. w tej sprawie).
Z rosyjskiego na polski: „Товарно-транспортная
документация” – „Dokumentacja
towarowo-transportowa” (umowa przełożona przez tłumacza
przysięgłego)
Życzę udanych zleceń : )
Olga Grzybowska |
|
|
|
|